sobota, 20 sierpnia 2011

AIDA Individual Depth World Championship Kalamata 2011


Zarząd Stowarzyszenia Freediving Poland w dnia 6 lipca 2011 roku powołał skład Reprezentacji Polski na VI Głębinowe Mistrzostwa Świata we Freedivingu. Zawody odbędą się w Grecji, w miejscowości Kalamata w dniach 15-25 września 2011 roku.

AIDA Individual Depth World Championship Kalamata 2011

Mateusz Malina, jako jedyny Polak, wystartuje w tegorocznych Głębinowych Mistrzostwach Świata w nurkowaniu na wstrzymanym oddechu, które odbędą się we wrześniu w Grecji.

MATEUSZ MALINA

Mateusz jest studentem Krakowskiej Politechniki, pochodzi z Ustronia, a freedivingiem zajmuje się dopiero od 3 lat. Z każdym sezonem do życiowego rekordu dodaje kolejne metry. Jego wyniki są imponujące! Jest w stanie przebywać pod wodą ponad 7 minut, zanurkować na 100 metrów, przepłynąć ponad 200 metrów w basenie, a to wszystko na jednym oddechu.
Każdy nurek sprzętowy i każdy freediver wie gdzie jest Dahab i wie, co to Arch. Dla Mateusza przepłynięcie legendarnego łyku nie stanowi problemu. Odpowiednie przygotowanie i asekuracja to wszystko, czego potrzebuje, żeby nurkować coraz głębiej.


 Film Mateusza Maliny z nurkowania pod The Arch w Dahab.


Głębinowe Rekordy Polski należą do niego, w tym roku staje przed szansą na ich poprawienie, z pewnością walczyć będzie o wysokie miejsce, a może nawet o podium na MŚ.
W 2010 znalazł się w pierwszej piątce World Absolute Freediver Award. Jako jeden z 6 ludzi na świece zszedł na głębokość 100 metrów w dyscyplinie free immersion i jako jeden z 14 w dyscyplinie constatn weight. Jednak jego ulubioną dyscypliną jest nurkowanie bez płetw, w zeszłym roku szykując się do zawodów w Egipcie wykonał nurkowanie na 80 metrów!! Jest to wynik nieoficjalny, ale nadchodzące MŚ rodzą nadzieje, że to tylko kwestia czasu.

Jedyny reprezentant Polski wystartuje w trzech konkurencjach:
*Stały balast w monopłetwie, (CWT)
*Stały balast bez płetw (CNF)
*Free Immersion (FIM)




 Na zajęciach: Mateusz Malina.

Tekst: Mateusz Malina
"Mistrzowska układanka".

Jak to jest możliwe, że człowiek używając tylko jednego oddechu, tylko siły swoich mięśni, jest w stanie zejść na głębokości daleko wykraczające poza zdrowy rozsądek przeciętnego człowieka?

Nazywam się Mateusz Malina i postaram się o wyjaśnienie tego zjawiska na przykładzie moich przygotowań do Mistrzostw Świata we Freedivingu, które odbędą się w tym miesiącu w Greckiej miejscowości Kalamata.

Freediving jest jak jedna wielka układanka, jednak ilość elementów nie jest stała, a zwiększa się wraz z naszym doświadczeniem i biegiem czasu. Wszystko polega na tym, aby w odpowiedniej kolejności połączyć wszystkie kawałki w zgraną całość. Nie jest możliwe przybliżenie ich wszystkich w tym artykule, jednak postaram się omówić najważniejsze. To jest trochę jak studiowanie własnego ciała i reakcji na bodźce, zagłębianie się wewnątrz siebie, pokonywanie lęków, szukania odruchów nie używanych w dniu codziennym przez nasze ciało i wzmacniania ich.

Na początku w sposób prosty i nieskomplikowany chciałem wyjaśnić istotę odruchu nurkowego. Jest to pewien mechanizm, zakorzeniony głęboko w nas, dzięki któremu po zanurzeniu w wodzie i wstrzymaniu oddechu, nasz organizm przestawia się na oszczędniejszy tryb pracy.

Przygotowanie i trening do MŚ wymagał i wciąż wymaga wiele czasu i poświęcenia ode mnie. Można powiedzieć, że im bliżej celu tym więcej czasu potrzebne. Pierwszym etapem było przygotowanie fizyczne. Każdy freediver przygotowuje się na swój własny sposób, przeważnie zależny od możliwości. Jestem studentem mieszkającym w Krakowie, nie mam więc możliwości nurkowania na duże głębokości w sposób regularny i ustalony. Trenuję na basenie. Pływam pod powierzchnią wody na odległość, tzw. dynamiki z płetwami lub bez. Regularny trening jest podstawą dalszego rozwoju. Przez 9-10 miesięcy trenuję na basenie, następnie 2 miesiące spędzam w morzu. Tak to wyglądało przez ostatnie 2 lata. Jednak ten czas spędzony z dala od morza, to nie tylko przygotowanie fizyczne, to czas w którym narasta we mnie głód głębokości, tęsknota za wielkim błękitem, paliwo które w siebie tankuje, a następnie przez 2 miesiące z niego korzystam. To czas w którym buduję pewność siebie. Świadomość, że pływając długie dystanse na basenie, nie braknie mi tlenu przy najgłębszych nurkowaniach. Można więc powiedzieć, że przygotowanie fizyczne to również trening mentalny, budowanie pewności siebie, niezbędnych do nurkowania wgłąb. Kolejnym etapem było przyjechanie do Kalamaty 1 sierpnia i rozpoczęcie treningu głębokościowego. Ktoś zada sobie pytanie, dlaczego nie mogę przyjechać parę dni przed zawodami i od razu zanurkować np. na 100m? Po pierwsze jest to niebezpieczne za sprawą ryzyka urazu ciśnieniowego płuc, po drugie nasz organizm przyzwyczaja się do głębokości. Powolna adaptacja i budowanie głębokości stopniowo to podstawowy element. Przykładem może być tutaj mój spoczynkowy rytm bicia serca. Do czasu przyjazdu wahał się w okolicach 50 uderzeń na minutę, obecnie wynosi około 38. Swój trening zaczynam o 8.00 rozciąganiem zaspanych mięśni. Następnie razem z Samo Jeranko, kolegą ze Słowenii, który również przygotowuje się do MŚ, łapiemy autobus do Messinia Bay, gdzie jest zacumowana łódka. Stamtąd odpływamy około 3km w stronę morza, wyrzucamy boję, spuszczamy linę na żądaną głębokość, przebieramy się i wskakujemy do wody. Jednak nie zawsze jest to takie proste, często przychodzą silne wiatry, prądy, ogromne fale, ciężko jest nurkować w takich warunkach, a już na pewno znaleźć komfort psychiczny i wymagany stan umysłu. Nigdy nie wiadomo jaki będzie następny dzień, czy uda się przeprowadzić zaplanowane nurkowanie. W takich chwilach tęsknie za spokojnym Zakrzówkiem, gdzie zawsze warunki są takie same, a jedynym zmartwieniem pozostaje zimna woda.

Będąc w wodzie, potrzebuję około 30 minut na przygotowanie swojego umysłu i ciała na zanurzenie. Z zamkniętymi oczami, oddycham spokojnie i przeprowadzam dokładną wizualizację idealnego nurkowania. Codziennie staram się pracować nad jednym elementem który chcę zmienić w swoim nurkowaniu.  Zanurzam się, powoli przemieszczając w dół, około 25m rozpoczynam fazę lotu, oznacza to, że znajduję się na tyle głęboko, że nie muszę już wykonywać żadnych ruchów, aby się zanurzać. Po chwili nabieram powietrza w usta, zamykam nagłośnię i taka ilość powietrza musi wystarczyć do wyrównania ciśnienia w drodze na sam dół, gdyż płuca są skompresowane, nie ma możliwości dobrania z nich powietrza. Z zamkniętymi oczami opadam, jestem całkowicie zrelaksowany i tutaj wkracza trening mentalny. Wspomniane wcześniej odpowiednie przygotowanie mentalne, pozwala zachować spokój i broni przed niepożądanymi myślami, które mogłyby przyjść w tej chwili. Każdy moment dekoncentracji, napięcia któregoś z mięśni, może spowodować zgubienie powietrza z ust, niezbędnego do dalszego zanurzenia, a napięcie klatki piersiowej, urazu ciśnieniowego płuc, tzw. lungsqueeze’a. Dlatego tak ważna jest adaptacja, powolne budowanie głębokości i trening mentalny. Po dotarciu do talerzyka, moja smycz mnie zatrzymuje, otwieram oczy i przez chwilę rozkoszuję się widokiem bezkresnej toni, w międzyczasie zabieram plakietkę i rozpoczynam płynięcie na górę. Mięśnie pracują na długu tlenowym, zakwaszają się, tak działa organizm za sprawą odruchu nurkowego. Zaoszczędzony tlen jest w nieprzerwany sposób dostarczany do serca, mózgu i wszystkich organów, które go potrzebują, można powiedzieć, że nasz organizm to najdoskonalsza maszyna jaka została stworzona na tym świecie, dążąca do przetrwania w każdych, nawet ekstremalnych warunkach, a my nie zdajemy sobie nawet sprawy z wielu możliwości jakie nam oferuje. W końcu docieram na głębokość ok. 25m gdzie czeka Samo, by mnie eskortować bezpiecznie do powierzchni. Niemalże codziennie wykonuję jedno głębokie nurkowanie w okolicach 4 minut, a czasem i więcej. W ten sposób staram się wystawić organizm na warunki w jakich przebywają himalaiści, czyli o obniżonej zawartości tlenu w organizmie. Reakcją obronną organizmu jest zwiększanie zawartości hematokrytu i stężenia hemoglobiny, innymi słowy, zwiększam w ten sposób zawartość tlenu jaka znajduje się we krwi, gdyż nie da się zwiększyć pojemności płuc. Po nurkowaniu udaję się na łódkę, by oddychać czystym tlenem dla dekompresji i dla szybszej regeneracji organizmu. W końcu jutro też trening i zanurzam się znów parę metrów głębiej. Po około pół godzinie Samo wykonuje swoje nurkowanie, zwijamy sprzęt i ok. 14 jesteśmy z powrotem w domu. Dalsza część dnia to odpowiednie odżywianie, relaks, rozciąganie mięśni, żeby nie akumulować zakwasów, analiza nagrań z nurkowań, główkowanie nad tym, co by zmienić, aby było lepiej, jednym słowem regeneracja i ciągłe doskonalenie. Wieczorem około 23-24 kładziemy się spać by rano znów być w pełni sił.Nie ma miejsca na nocne wypady, czy nawet niewielką ilość alkoholu,  śmiejemy się z Samo, że żyjemy tutaj przez ten okres czasu jak Mnisi. Jednak nie od dziś wiadomo, że im trudniej nam coś przychodzi, tym więcej radości i satysfakcji przynosi efekt końcowy.